Jeszcze 30–40 lat temu praca dekarzy mocno odbiegała od dzisiejszych standardów. Dawni dekarze pracowali bez jakichkolwiek zabezpieczeń, dachówki układali na zaprawę i musieli wykazać się akrobatycznymi umiejętnościami – ponieważ potrzebne narzędzia wnosili na dach na głowach.
Dawni dekarze na dachu – bez zabezpieczeń w postaci lin, szelek itp. Kubły stojące na łatach to grotki, pojemniki na wapno
Dachówki w ubiegłych wiekach były różnej jakości i mimo ich kontroli u wytwórców, czasami miały niewidoczne uszkodzenia, które powodowały mniejszą ich wartość użytkową. Najczęściej były to niewidoczne pęknięcia dachówki, powstające podczas wypalania lub transportu. Te wady dachówek dekarze odkrywali już na dachu na podstawie dźwięku, brzmienia (notabene metodą „dźwiękową” sprawdza się dachówki także i dzisiaj, we współczesnych zakładach). Podobnie jak murarze, dekarze również uderzali w dachówkę swą kielnią i jeśli dachówka dobrze brzmiała, miała dźwięczny ton, kładziono ją na dach. Jeśli wydawała głuchy odgłos, odkładano ją na bok jako wadliwą, a potem wykorzystywano np. przy wykańczaniu komina lub do innych prac pomocniczych.
Oprócz dachówki dostarczonej przez producenta dekarz potrzebował do pracy wapna, które spełniało rolę uszczelniającą, pośrednio odkażającą. Wapno używane przy układaniu dachówek na dachu lasowano z kamienia i przechowywano w dołach. Im dłużej leżakowane, tym było lepsze. Do krycia stosowano zaprawę wapna z piaskiem i wodą w proporcjach: 1 łopata wapna na 1,5 lub 2 łopaty piasku (zależnie od jego grubości, bez zawartości gliny) i wody w takiej ilości, aby po wyrobieniu masa miała konsystencję gęstej śmietany. Kiedy temperatura spadała poniżej 0ºC (poniżej –5ºC nie pracowano na dachu), do masy wapiennej dodawano niewielką ilość soli, aby nie zamarzała.
Używano dwóch rodzajów zaprawy: kryjącej i wypełniającej. Zaprawa kryjąca służyła do układania pokrycia, jego mocowania. Zaprawę wypełniającą stosowano do wypełniania fug, otworów; jej zadaniem było zabezpieczenie przed podwiewaniem śniegu, popiołu, kurzu, dlatego musiała być bardziej tłusta. Dodawano do niej niewielką ilość sierści zwierzęcej. Zaprawę wypełniającą stosowano również tam, gdzie połacie dachowe narażone były na silne wstrząsy. W późniejszym czasie zaprawa wapienna zastała zastąpiona przez zaprawę cementowo-wapienną, aby wreszcie całkowicie zniknąć z dachów.
Kielnia do nakładania zaprawy
Niezbędnymi narzędziami dekarza był pojemnik do wapna, zwany na Śląsku Opolskim grotkiem i niewielka kielnia. Grotki miały kształt dość płaskiego walca. Jednorazowo wchodziło do niego do 20 kg wapna. Grotek pierwotnie był wykonywany przez bednarza z drewna, posiadał dwa drewniane haki do zawieszania. Taki drewniany grotek był lekki, ale kłopotliwy w utrzymaniu. Po zakończeniu prac dekarskich należało do niego zawsze nalać wody, ponieważ nie zalany rozsychał się i często ulegał zniszczeniu, zwłaszcza po dłuższym przestoju. Drewniane grotki wymagały większej uwagi, należało ich doglądać i pilnować, dlatego zostały zastąpione przez grotki wykonane z blachy. Blaszane grotki widać na zdjęciach wykonanych w trakcie pracy na dachu braci Frimarków z Brynicy. Blaszane grotki miały tylko jedno ucho, za pomocą którego odpowiednim łańcuszkiem przymocowywano je do łat.
Grotki napełniano wapnem i na dach wnoszono je… na głowach, ponieważ ręce były potrzebne do trzymania się łat. Współcześnie chyba już niewielu starych dekarzy pamięta, jak nosiło się grotki na głowach, chociaż metodę tę stosowano jeszcze po 1945 r. przy przekrywaniu małych dachów, gdzie używano wapna. Obecnie sztuki tej nie znają nie tylko młodzi dekarze, ale i ich mistrzowie, od dawna pracujący z suchymi systemami, z kaskami ochronnymi na głowach. Dzisiaj nie do pomyślenia jest, aby cokolwiek transportować na dach w ten sposób, w dodatku bez jakichkolwiek zabezpieczeń w postaci linek czy szelek.
Ówcześni dekarze w trakcie pracy na dachu nie posiadali bowiem żadnych środków ochrony indywidualnej. Jedyną ochroną ich głów przed słońcem, zimnem i wszelkimi innymi niebezpieczeństwami była czapka.
Kielnia do nakładania wapna miała niewielkie rozmiary i była sercowatego kształtu. Wapno zawsze nakładano na dachówkę od spodu wzdłuż prawej krawędzi wąskim szlaczkiem, który po dociśnięciu dachówki tworzył naturalną fugę oraz od połowy strony górnej, zależnie od metody kładzenia. Przy układaniu karpiówki w koronkę ważny był tzw. fugenschnitt, czyli trzymanie dyscypliny rozstawu fug w jednym pionowym rzędzie, co przy często niewielkich, ale różnych wielkościach dachówki wymagało dużego doświadczenia dekarskiego. Krycie dachu zaczynano zawsze od prawej strony, od dołu. Kiedy pokryto dach, gąsiory układano od strony lewej. Gąsiorów nie układano wystającą częścią od strony zawietrznej, lecz zawsze za wiatrem.
Elżbieta Wijas-Grocholska