Chynowie to wieś kaszubska położona w województwie pomorskim, niedaleko Wejherowa. Stoi tu pałac – dzisiaj piękny i okazały, ale jeszcze do niedawna była to jego ruina. Historia jest niestety dobrze znana: zabytkowy obiekt niszczał przez lata, ponieważ nikt nie był zainteresowany jego odbudową. Dopiero po nabyciu go przez prywatnego właściciela zaczął wracać do dawnej świetności.

Ten ponury zniszczony gmach zmienił się w architektoniczną perełkę
Pałac został wybudowany w XVIII w. na gotyckich fundamentach. W roku 1922 powiększono go o północne skrzydło. Po wojnie przejęło go państwo. Dopóki obiekt był w dobrym stanie, służył różnym celom, lecz nigdy nie przeszedł generalnego remontu. Co jakiś czas na dachu wykonywano jedynie prowizoryczne prace naprawcze, polegające na montażu nowych rynien czy obróbek blacharskich z blachy cynkowej.

Najpierw jednak było sporo do zrobienia
Także w nowych czasach właściciel, czyli Skarb Państwa traktował go po macoszemu. Jego losy odmieniły się dopiero niedawno, gdy trafił w prywatne ręce. Pałac z myślą o utworzeniu tu prywatnej rezydencji kupiła firma Orlex, znany pomorski deweloper.

Fachowcy od wolich oczek byli tu niezwykle pożądani
Poszukiwany fachowiec od wolich oczek
Ogólny stan murów nie był najlepszy, były one zawilgocone, miejscami pozbawione tynku, liczne otwory okienne zabite były deskami, w innych brakowało szyb. Dach, mimo że mocno sfatygowany, na pierwszy rzut oka wydawał się szczelny. Były to jednak pozory. Pokrycie było nieszczelne, gdzieniegdzie brakowało dachówek, zaprawa kruszyła się w palcach. Obróbki blacharskie z blachy cynkowej także były przerdzewiałe, częściowo nieprawidłowo wykonane (montowano je w latach 70.). Wiadomo było, że remont jest konieczny. Nieznany był tylko jego zakres.

Cały dach zabezpieczono papą termozgrzewalną
Zaczęły się poszukiwania specjalistów od dachu. Inwestor trafił do firmy Mirosława Szwaby (www.dekarz.kartuzy.pl) przez stronę internetową. Zainteresowały go zamieszczone tutaj zdjęcia z realizacji zakładu dekarskiego. Jego uwagę zwróciły zwłaszcza wole oka. Takie elementy zdobią także dach pałacu w Chynowiu, więc umiejętność ich projektowania i krycia była tu bardzo pożądana.

Ścianki lukarn obito blachą cynkowo-tytanową
Zabytek uratowany
Po ustaleniu zasad współpracy dekarze zainstalowali się na budowie. Budynek nie posiadał żadnej dokumentacji – dostępne były jedynie stare fotografie, na podstawie których powstał projekt remontu. Pałac znajduje się pod opieką wojewódzkiego konserwatora zabytków, który wymagał, aby w miarę możliwości w nowej dokumentacji uwzględniono każdy szczegół.
Zadanie firmy Usługi Dekarskie Mirosław Szwaba polegało więc na wiernym odtworzeniu wyglądu dachu z zastosowaniem materiałów i technologii z minionej epoki.

Z powodu wymagań konserwatorskich trzeba było ukryć elementy wentylacyjne
Brygada cieśli z Orlexu wymieniła zniszczone elementy więźby na nowe i przykryła je płytami OSB. Na tym znalazła się jeszcze papa podkładowa termozgrzewalna. Następnie do pracy przystąpili dekarze. Wykonali łatowanie pod karpiówkę w koronkę.

Dekarze ze strażakami dogadali się bez problemu
Powierzchnia dachu na całym obiekcie wynosiła 1880 m2. Wcześniej był on pokryty dachówką karpiówką, więc rodzaj krycia należało zachować – wybrano karpiówkę Natura firmy Creaton. Obróbki blacharskie i orynnowanie wykonano z szaroniebieskiej blachy Rheinzink (łączne zużycie blachy wyniosło tu prawie 3,5 tony).

Strażacka drabina może mieć wielorakie zastosowanie
Obróbki blacharskie na gzymsach (480 mb) wymagały dużo dokładności w wykonaniu i montażu na klej Enkolit.

Wole oczka są prawdziwą ozdobą dachu
Konserwator zabronił używania dachówek skrajnych, dachówek wentylacyjnych wystających ponad połać i pozostałych elementów nowoczesnego systemu dachowego. Ukrycie elementów wentylacji dachu, tak aby nie rzucały się w oczy, było więc sporym problemem. Z kolei dodatkowa wentylacja była niezbędna, bo i połacie były długie.
Na dachu znajdowało się 5 wolich oczek, 18 lukarn z daszkami dwuspadowymi i jedna lukarna z dachem półokrągłym. Ta ostatnia została pokryta tytancynkiem na rąbek, zaś pozostałe dachówką karpiówką. Przydało się doświadczenie dekarzy w kryciu wolich oczek, bo teraz są one prawdziwą ozdobą pałacu.

Wole oko z niecodziennej perspektywy
Strażacy i dekarze
Podczas montażu iglicy na szczycie wieży dekarzom pomogli strażacy. Drabina o wysięgu ponad 30 m okazała się niezwykle przydatna i to nie tylko w tym miejscu.
Prace przebiegały sobie spokojnie, gdy podczas rutynowej wizyty pani konserwator poleciła przesunąć jedną z dopiero co odbudowanych lukarn o 15 cm w stosunku do okna elewacyjnego aby zachowały jedną linię. Bagatela… Lukarna była już pokryta dachówkami i obita blachą.

Pałac w Chynowiu z pewnością będzie obiektem referencyjnym Mirosława Szwaby
Trzeba dodać, że w wypadku tej inwestycji konserwator sprawował nad nią prawdziwy nadzór. Pani konserwator bywała na budowie przynajmniej dwa razy w tygodniu i nie ograniczała się tylko do pobieżnego przyjrzenia się efektom pracy. Dogłębnie interesowała się szczegółami i często omawiała z dekarzami rozwiązania odrestaurowywanych elementów. Właśnie dekarze byli „narażeni” na najczęstszy kontakt z nią, bo też i ich praca jest najbardziej widoczna. Nie skarżyli się jednak, ponieważ takie doświadczenie z pewnością przyda im się w dalszej pracy. A dach pałacu w Chynowiu będzie z pewnością jednym z obiektów referencyjnych Mirosława Szwaby.
PEŁNA GALERIA:




























Źródło: Dachy, nr (162)